Szybka opinia o książce – „WYKLUCIE” E. Boone.
7 listopada 2021„Wyklucie” – Ezekiel Boone (2018).
–
–
Dość nietypowy animal horror.
Nietypowy, ponieważ nieco przegadany. Idealny przykład na to, że niektóre gatunki horroru lepiej „wchodzą” jeżeli akcja opowieści leci „łeb na szyję”. W przypadku „Wyklucia” mamy do czynienia z inwazją pająków. Dość sztampowy temat jak na książkę, którą zdecydowało się wydać jedno z popularniejszych wydawnictw, ale i duży ukłon za to ode mnie(!). Jeśli już ktoś sięga po tego typu literaturę, to raczej będzie oczekiwał właśnie tej wspomnianej inwazji lub ataku tych przerażających stworzeń. Bądź co bądź, większość z nas się ich boi! Problemem tej książki jest to, że samego animal horroru jest tutaj bardzo mało. Kiedy się już pojawia, jest świetnie i bardzo plastycznie opisany, ale niestety trzeba go w książce dosłownie oczekiwać i szukać. Autor wolał skupić się na rozbudowie charakterów postaci i trzeba tutaj zaznaczyć, że książka posiada tak wielu bohaterów, że łatwo się w tym bajzlu pogubić. Należy się solidnie skoncentrować, aby nadążyć za każdą postacią.
Tak czy inaczej, czekam na kolejną część, która według zakończenia powinna się ukazać. Patrząc jednak na datę wydania, mam jednak ku temu coraz większe wątpliwości…
–
–
Oficjalny opis „WYKLUCIE„:
W głębi peruwiańskiej dżungli, miejsca pełnego tajemnic, czarna, szeleszcząca masa pochłania w całości amerykańskiego turystę. W odległym o tysiące kilometrów Minneapolis pewien agent FBI prowadzi dochodzenie w sprawie katastrofy lotniczej i dokonuje makabrycznego odkrycia. Indyjscy naukowcy z zakładu ostrzegania przed trzęsieniami ziemi w Kanpurze nie mogą się nadziwić odczytom swoich sejsmografów. Jeszcze w tym samym tygodniu rząd Chin „przypadkiem” zrzuca bombę atomową na odległy rejon własnego kraju. Podczas gdy ta fala incydentów przetacza się przez świat, do pewnego waszyngtońskiego laboratorium dociera tajemnicza paczka z Ameryki Południowej. Cokolwiek jest w środku, garnie się na wolność.