Czas na „Wampiry Z Knighton” – opinia.
1 lipca 2022Guy N Smith „Wampiry Z Knighton”
ocena: 8/10
–
Kontynuacja przygód Johna Mayo, agenta Scotland Yardu, poznanego już w powieści „Czarna Fedora”.
+
Mayo, poszukując ukojenia po niespodziewanej śmierci swej ukochanej, przybywa na do położonego na walijskim pograniczu małego miasteczka Knighton. Niestety, wraz z jego przybyciem senne miasteczko opuszcza spokój. Narasta fala antyangielskich zamieszek – na murach wypisywane są nacjonalistyczne walijskie hasła, podpalane są letnie domy należące do Anglików. Wkrótce sytuacja w Knighton pogarsza się. W pożarze ginie para przybyszów z Anglii, a na ulicach znajdowane są martwe ofiary z przegryzionymi szyjami.
Miejscowi mieszkańcy wiążą wszystkie złe zdarzenia z osobą Mężczyzny W Czarnym Kapeluszu. Ten rozpoczyna własne śledztwo, obserwując nocami krążące ulicami Knighton trupioblade młode kobiety, ubrane w obcisłe czarne stroje. Dni spędza Mayo romansując z pracownicą miejscowego biura pośrednictwa nieruchomości (szybko się z żałoby otrząsnął…) Na przeszkodzie planom trwalszego związku stoi jednak partner kobiety – właściciel biura. Zaborczy mężczyzna dosłownie więzi dziewczynę w swym domu, jakoby chcąc ją uchronić przed niebezpieczeństwami miasta – potencjalnymi zamachami nacjonalistów, atakami „wampirów” oraz groźnym tajemniczym przybyszem…
+
W swym „Writing Horror Fiction” Guy N. Smith zaleca, by umieszczać akcję powieści w małej miejscowości; automatycznie powoduje to wzrost jej sprzedaży wśród mieszkanców. „Wampiry z Knighton” to przykład zastosowania tej metody, jeszcze jeden małomiasteczkowy horror w dorobku Smitha. Czytelnik znajdzie tu dobrze znane elementy stylu Guya; niespiesznie rozwijajaca się akcja, galeria groteskowych postaci, kilka zgrabnych scen grozy. Jest też miejsce na nieco charaktersystycznego dla Miszcza złośliwgo humoru.
Główne założenie fabularne jest, jak często bywa u Smitha, całkowicie absurdalne, ale sam pomysł połączenia wampiryzmu i walijskiego separatyzmu jest uroczy i zasługuje na pochwałę.
Zaskakująco poprawna jest też konstrukcja powieści – „Wampiry” mają początek, rozwinięcie i w miarę ogarnięte zakończenie – a to nie zawsze sie Guyowi udawało.
Zabawny pomysł, dobra fabuła, porządna realizacja – same plusy. Jedna z lepszych powieści Guya, można ją czytać samodzielnie, można też w parze z poprzedzającą ją „Czarną Fedorą”. Dla #smithoweświry jazda obowiązkowa. Gorąco polecam, dobra zabawa.
–
PS.
Powieść jest trudniej dostępna – nie wydał jej Phantom Press (który już pod drodze był upadł), a jakiś randomowy wydawca, w niewielkim nakładzie. Niemniej na allegru można znaleźć egzemplarze (ja tak zrobiłem).
–
–
Ten tekst przeczytasz także na naszej grupie: https://www.facebook.com/groups/149939942425869