„Sierota. Narodziny zła” – zdecydowanie nie jest już tak klimatycznym filmem jak jego poprzednik.

„Sierota. Narodziny zła” – zdecydowanie nie jest już tak klimatycznym filmem jak jego poprzednik.

25 września 2022 0 przez TrupiJad

Długo przyszło nam czekać na dalsze losy „Sieroty„. Oczywiście zapowiedzi filmu rozgrzały do czerwoności całe horrorowe środowisko. Czy warto było czekać?

 

W pewnym sensie tak, ale nie każdy będzie zadowolony. Dla tych, którzy spodziewali się mrocznego, posępnego obrazu – mam niedobre wiadomości. „Sierota. Narodziny zła„, zdecydowanie nie jest już tak klimatycznym filmem jak jego poprzednik.

 

Co jednak dzieje się w nowej „Sierocie„? Napiszę to w dużym skrócie:

Wciąż wszyscy naiwnie ulegają urokowi Esther! A ona jest przebiegła, bystra i bezwzględna! Konsekwentnie i krwawo realizuje swój plan. Jednak w pewnym momencie okazuje się, że nie tylko ona zamierza namieszać w życiu nowej rodziny. W połowie filmu następuje ciekawy zwrot akcji i to właśnie nasza „sierota” staje się tutaj ofiarą. Trochę to wszystko poplątane, ale ogląda się nawet o dziwo dobrze. Mam wrażenie, że sytuacja robi się momentami wręcz komediowa… Rozbawiła mnie zabawna rywalizacja o względy głowy rodziny 🙂 To oczywiście psuje klimat, na który czekali fani mocniejszych wrażeń, ale nie oszukujmy się – czy ktokolwiek wierzył, że „dwójka” powtórzy sukces „jedynki”?

Tak czy inaczej jest to jednak film dla cierpliwych ludzi. Nie ma jakiejś dynamicznej akcji, a mimo to z utęsknieniem wyczekiwałem, kiedy ta mała psychopatka rozjebie całe to otaczające ją towarzystwo 😅 Esther – po prostu Cię kocham!

 

„Sierota. Narodziny zła” pozostawia nas z kolejnym otwartym zakończeniem. I coś mi się wydaje, że wkrótce ponownie o niej usłyszymy.

 

6/10.

Tuż po seansie, na szybko napisał: Tomek Siwiec.